Kojarzysz sytuację, w której np. ktoś w pracy odnosi same sukcesy, ale gdy zdarza mu się porażka, myśli tylko o niej? Przyzwyczailiśmy się nazywać to perfekcjonizmem – tajemnym popędem do robienia wszystkiego idealnie…

Perfekcjonizm – postawa człowieka, która stawia dokładność wykonywanych czynności na najwyższym miejscu. Nadmierny perfekcjonizm jest w psychologii czasem nazywany dewiacją, która praktycznie uniemożliwia normalne funkcjonowanie.

Źródło: Wikipedia

Odkąd poznaję NLP, zachodzę w głowę nad konstrukcją tego typu definicji. Mówią one na czym polega problem i jak bardzo może utrudnić nam życie. Nie dają ludziom żadnego rozwiązania, oprócz instalacji: Masz problem. Idź do psychologa, bo nie wiesz jak go rozwiązać.

W tym właśnie piękno NLP, które pozwala nam niejako przeniknąć z poziomu abstrakcyjnego do konkretnego umysłu… zobaczyć i usłyszeć swoje myśli, zinterpretować je, wyznaczyć nowy cel i przekierować do jego osiągnięcia całą potęgę swojej podświadomości.

Popatrzmy na „perfekcjonizm” przez pryzmat Metaprogramów:

1. Różnice.

Osoby te zwracają często uwagę na różnice pomiędzy swoim planem idealnym, a osiągniętym efektem. Dla przykładu: gdy osiągną 99% swojego planu będą myśleć o tym, że nie osiągnęli 1%…

Podejście to jest przydatne tylko wtedy, gdy nie generuje negatywnego, wypalającego stresu (często jest jednak odwronie). Przydaje się najbardziej, gdy osiągnięcie celu jest w 100% zależne od nas (ponieważ możemy się lepiej zmotywować, gdy chcemy koniecznie osiągnąć 100% celu), jednak może być niebezpieczne, gdy wpływ na realizację mają inni ludzie. „Humor” szefa albo kogoś bliskiego, czy jakakolwiek inna, losowa sytuacja może zepsuć ich plan i dać pretekst do poczucia się źle.

2. Podobieństwa.

Ci „perfekcjoniści” porównują uzyskany rezultat z planem i cieszą się w takiej mierze, w jakiej spełnili swoje kryteria. Z reguły mają dzięki temu więcej pozytywnych emocji.

Warto odnaleźć ich najlepszą mieszankę dla siebie – na jednych z nas, w określonych sytuacjach lepiej działa przysłowiowy „kij”, a  w innych „marchewka”. Czasem potrzebujemy nagrody, a czasem kopa w d… 🙂

W jakich sytuacjach chcesz cieszyć się osiągniętym rezultatem (zachowując bezpieczeństwo emocjonalne), a w jakich wolisz powiedzieć sobie: „Nie zadowala mnie to. Następnym razem będę lepszy!”?

Co najciekawsze – po osiągnięciu (lub nieosiągnięciu) każdego celu możesz wykorzystać obie strategie. Najpierw Różnic, by odczuć dyskomfort motywujący do zmiany, potem Podobieństw, by wejść w pozytywne emocje, obudzić kreatywność  i radość dążenia do celu.

Procedura:

1. Wyznacz sobie cel (zarobki, emocje, relacje itp., np. polepszenie relacji ze swoimi rodzicami).

2. Określ dokładny termin osiągnięcia, dokładnie i ze szczegółami zwizualizuj konkretny cel.

3. W momentach, gdy intuicyjnie uznasz to za stosowne, zobacz ile jeszcze nie osiągnąłeś, ile jeszcze dzieli Cię od celu. Powiedz do siebie coś w stylu: „Cholera, sporo mi brakuje, muszę wziąć d… w troki!”, odczuj dyskomfort i niechęć do „stania w miejscu” i nie realizowania celu.

4. Zwróć następnie uwagę na to, ile już osiągnąłeś. Pamiętaj, że dobre wyznaczenie celu jest już początkiem ścieżki do niego. Pomyśl także o wszystkich swoich zasobach przydatnych do osiągnięcia celu. Jeśli jest to cel związany z karierą, zwróć uwagę na wszystkie swoje mocne strony. Jeśli związany jest z relacjami podobnie, skoncentruj się także na swoich pozytywnych emocjach.

Skoncentruj pozytywne emocje na wykonywaniu kolejnych kroków do celu – by każdy dawał Ci więcej radości i zadowolenia oraz żeby sama droga realizacji była przyjemna i motywująca dla Twojej podświadomości.

Strategia ta tworzy arcyciekawą harmonię działania – polecam spróbować każdemu „perfekcjoniście”, jak i wszystkim, którzy zdrowego podejścia do bycia lepszym chcą się nauczyć.

Pozdrawiam,
Michał Jankowiak