Wszyscy znamy pierwszą część powyższego powiedzenia. Tłumaczy ono, że w pewnych sytuacjach, pod wpływem strachu wyolbrzymiamy problem lub niebezpieczeństwo, z którym się stykamy. Wielkie oczy w powiedzeniu sugerują właśnie widzenie czegoś, jako większe, niż w rzeczywistości.
W codziennym życiu możemy znaleźć mnóstwo sytuacji, gdy przez strach przestajemy być sobą, tracimy pozytywne emocje i motywację do działania. Zastanów się, ile razy w swoim życiu przez strach:
– nie rozmawiałeś z szefem o podwyżce mimo, iż chciałeś ją uzyskać?
– odkładałeś rzucenie palenia lub przejście na dietę („bo co, jeśli się nie uda?”)?
– nie zagadałeś do dziewczyny, która Ci się spodobała?
– odkładałeś na później obowiązki, które Cię przytłaczały?
– zrezygnowałeś z założenia firmy czy studiowania na dobrej uczelni?
– panikowałeś, przed prostym wystąpieniem publicznym, np. prezentacją przed zarządem?
Gdyby NLP było znane kilkaset lat temu, tytułowe powiedzenie prawdopodobnie brzmiałoby inaczej, niż w oryginale. Dlaczego? Z dwóch powodów.
Po pierwsze – gdy wyobrażamy sobie wykonanie czynności (na przykład jednej z powyższych) w sposób, który natychmiast generuje stres (w formie napięcia mięśni, poczucia strachu / lęku), „ślepniemy” pod względem racjonalnej oceny sytuacji. Ciało migdałowate w mózgu rozpoczyna reakcję lękową (adrenalina, kortyzol itp.) zupełnie bez względu na nasz świadomy proces myślenia. To dlatego właśnie czasem wiesz, że nie ma żadnego powodu do niepokoju, a jednak stres czy lęk pojawia się jakby na przekór.
Jest jednak drugi rodzaj „ślepoty”, w którą wprowadzamy się pod wpływem strachu. Mianowicie, bojąc się jakiegoś bodźca, na fali adrenaliny, często nie widzimy konsekwencji działania, którego się boimy. Najprościej wytłumaczyć to na przykładzie.
Gdy szkolę handlowców, często słyszę od nich samych, że cierpią na syndrom gorącego telefonu (swoją drogą, nie ma to jak wymyślić sobie nową jednostkę chorobową i uwierzyć, że się na nią „choruje”). To znaczy, gdy mają zadzwonić do klienta boją się i omijają telefon, jakby ten ich miał oparzyć. 🙂
Gdy analizowałem ich proces myślenia zauważyłem, że w wyobraźni tworzyli scenariusz rozmowy do momentu, w którym klient odmawiał kupna usługi czy produktu i natychmiast wpadali w złość lub smutek. Tak, jakby świat miał się przez to zatrzymać. Koniec. Game Over.
Zacząłem więc prosić takie osoby, by w umyśle nakręciły dalszą część filmu. Żeby zobaczyły w wyobraźni, że nawet, jeśli nie sprzedadzą produktu podczas rozmowy, to pracują i próbują rozmów z kolejnymi klientami. Potem wracają do domu i życie płynie dalej, jakby nic się nie stało (bo rzeczywiście nic takiego się nie stało – to tylko strach ma wielkie oczy :).
Okazuje się, że ten właśnie prosty zabieg pozwala oczyścić się z 80-90% stresu, który wywoływało myślenie na zasadzie Game Over.
Jeśli boisz się np. wystąpienia publicznego, to prawdopodobnie wizualizujesz je do momentu, w którym robisz coś nie tak i natychmiast uciekasz od nieprzyjemnych myśli.
W takiej sytuacji po prostu puść w wyobraźni film dalej – zobacz, jak z każdym słowem się rozgrzewasz i lepiej przemawiasz. Słuchacze wybaczają Ci małą wpadkę i początkowy stres. Po wystąpieniu wracasz do domu i życie toczy się absolutnie normalnie.
Jeśli boisz się podejść na ulicy czy w klubie do dziewczyny / faceta i sobie poflirtować, prawdopodobnie robisz dokładnie to samo. Tworzysz w umyśle scenariusz do momentu, w którym nie wiesz co powiedzieć czy jak się zachować i uruchamiasz reakcję lękową – ucieczkę.
W takim momencie zrób dokładnie to samo – po prostu puść film dalej. Zobacz, że podchodzisz, zaczynasz rozmawiać i nawet, jeśli nie wiesz co powiedzieć, to po prostu rozchodzicie się, a Ty po krótkim czasie zapominasz o całej sprawie. Mijają dni, tygodnie, lata – a Ty żyjesz i zupełnie nic się nie stało.
Nasz mózg bardziej boi się niepewnej sytuacji (w której nie potrafi przewidzieć, co się stanie) niż sytuacji pewnej, choć negatywnej. Mówiąc inaczej – czujemy się bardziej komfortowo i jesteśmy bardziej pewni siebie w sytuacji, której następstwa przewidujemy (choć mogą być negatywne), niż w takiej, w której nie wiemy i nie widzimy w wyobraźni, co się stanie. To towarzyszący ludzkości od dawien dawna lęk przed nieznanym. Jeden z najsilniejszych instynktów, związany z instynktem przetrwania.
Aby wyjść z tej oślepiającej pętli wystarczy jasno i wyraźnie zobaczyć:
– możliwe warianty sytuacji (np. nie uda się / uda się połowicznie / uda się w pełni),
– długofalowe konsekwencje każdego wariantu i całą sprawę z perspektywy kilku lat.
Pamiętaj więc – jeśli przestraszysz się przyszłej sytuacji niewspółmiernie do zagrożenia, które ta sytuacja ze sobą niesie (lub mimo jego zupełnego braku), pokaż swojemu mózgowi, że to nie koniec świata. Gdy zobaczysz nawet negatywny wariant, ale taki, po którym podnosisz się i żyjesz spokojnie dalej, ogromna część ograniczającego Cię lęku po prostu zniknie z Twojego życia.
Pozdrawiam i życzę Ci jeszcze więcej wolności w życiu. 🙂
Michał Jankowiak