Jednym z (wielu) tragicznych w skutkach skrzywień naszej edukacji, jest uczenie młodych ludzi, że popełnianie błędów jest złe i karanie za nie. Teoretycznie ma to sens – wydaje się, że dzięki temu jako dorośli będą popełniać mniej błędów… Ale na teorii się kończy.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że mamy w głowie niejako dwa mózgi (zaznaczam, że chodzi o podział funkcjonalny, nie strukturalny). Jeden racjonalny (odpowiedzialny za analizę, wyciąganie wniosków, logikę), drugi emocjonalny (zajmujący się subiektywnymi przeżyciami). Co ciekawe „mózgi” te działają nieraz zupełnie oddzielnie, czasem nawet przeciwnie do siebie.

Przykłady?

Kierowcy stojący w korku i z jednej strony zdający sobie sprawę, że niczym nie przyśpieszą przejazdu
(„mózg racjonalny”), a z drugiej denerwujący się, klnący pod nosem, zajeżdżający sobie wzajemnie drogę
(„mózg emocjonalny”).

Studenci i uczniowie, którzy z jednej strony wiedzą, że warto ukończyć szkołę czy studia, z drugiej strony czujący, że pomylili kierunek lub są uczeni przez idiotów i odkładający w nieskończoność naukę do egzaminu czy napisanie pracy magisterskiej.

Kobiety trzymające się patologicznych związków – zdają sobie sprawę w jakiej są sytuacji, ale nie zmieniają jej, między innymi ze strachu przed odrzuceniem i samotnością.

Przykłady można by mnożyć w nieskończoność – każdy z nas czasem doświadcza tego typu niespójności – myśli jedno, a pod wpływem emocji robi drugie.

Ważne, żeby wiedzieć, że w razie konfliktu między tymi mózgami, nigdy na dłuższą metę nie wygra ten racjonalny.

Ludzie dziwią się, że wiedzą, co jest dobre, ale tego nie robią. Wiedzą, czego chcą, ale po to nie sięgają. Wiedzą jacy chcieliby być, ale wcale się tacy nie stają… A dla mnie to „oczywista oczywistość” – ponieważ to „emocjonalny mózg” w większości kieruje naszymi hormonami, a poprzez nie naszym zachowaniem.

Jak ma się to wszystko do reakcji na szkolne tępienie popełniania błędów? Pomyślmy:

Jasio pisze wypracowanie i dostaje je z powrotem, sprawdzone przez nauczyciela. Każdy błąd jest wyraźnie zaznaczony, a im więcej błędów, tym niższa ocena. Im niższa ocena, tym gorsze emocje (np. w reakcji na wizję zachowania rodziców, albo problemów z uzyskaniem dobrej ostatecznej oceny z przedmiotu). Emocjonalny mózg zapamiętuje więc prosty schemat: popełniam błąd = czuję się źle.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jedno z absolutnie naczelnych zadań naszego emocjonalnego mózgu: CHRONIĆ. Chronić nas przed wszystkim, z czym wiążemy negatywne emocje.

A jak można nas chronić przed popełnianiem błędów? To zależy czy rzeczywiście musimy wykonać dane zadanie:

  1. Jeśli tak – uruchamiany jest perfekcjonizm (strach przed zrobieniem najmniejszego błędu).
  2. Jeśli nie – uruchamiana jest strategia ucieczki (odkładanie na później, wykonywanie zadań zastępczych, porzucanie wyznaczonego celu).

Obie te strategie wytwarzają w nas stres i utrudniają realizację celów (choć perfekcjoniści w tym momencie prawdopodobnie chcieliby podyskutować z tą tezą…).

Co zapamiętuje więc emocjonalny mózg Jasia ze szkoły?

Wniosek 1 – Błędy są złe, popełnianie ich nieprzyjemne, nie chcę popełniać błędów.
Wniosek 2 – Jeśli robię coś nowego i mogę popełnić błąd, uruchamiam jedną z dwóch wspomnianych wyżej strategii (perfekcjonizm lub ucieczka).

Mózg emocjonalny rozumuje jak kilkuletnie dziecko, nie zna logiki. Najprostszym sposobem uniknięcia stresu (przed błędem, porażką) jest dla niego uniknięcie działania, które tym błędem (i negatywnymi emocjami, które się z nim wiążą) grozi.

Mówiąc najprościej osoby w ten sposób zaprogramowane będą unikały nowych wyzwań, zmiany pracy, partnera, znajomych (nawet toksycznych). Będą uparcie trzymały się starych, utartych i bezpiecznych schematów działania. Przez to nie będą się rozwijać, osiągać nowych celów…

Cóż… naszemu systemowi edukacji nie zależy na tym, żebyś był szczęśliwym, wolnym człowiekiem, pełnym entuzjazmu i odwagi w życiu. Absolutnie. Masz być grzecznym robotem, akceptującym rzeczywistość (nawet tą najgorszą). Ludzie, którzy tworzą system edukacji nie chcą wychowywać świadomych osób, które mogłyby się zbuntować… lepiej zamiast tego rządzić niewolnikami, którzy się na to godzą.

Pytanie jednak – czy Tobie to odpowiada? Czy chcesz być posłusznym trybikiem w maszynie? Czy życzysz tego swoim dzieciom, bliskim, znajomym?

Niedawno odezwał się do mnie mój przyjaciel z pytaniem. Jego syn przegrał właśnie mecz w pewnych zawodach sportowych i załamał się – dosłownie tak, że chciał sobie zrobić krzywdę… Przyjaciel spytał mnie co robić w tej sytuacji. Odpowiedziałem: „Daj mu tort ze świeczką”. „Co?!” – nie mógł wyjść ze zdumienia. „Daj mu tort i powiedz, że to w nagrodę za błąd, który popełnił. Dzięki temu wie, że musi bardziej przyłożyć się do ćwiczeń, żeby następnym razem wygrać” – wyjaśniłem.

Syn przyjaciela na początku zdziwił się jeszcze bardziej, ale gdy zrozumiał o co chodzi ucieszył się, roześmiał i zyskał rzeczywistą motywację do dalszego rozwoju.

Chciałbym, żebyś czytając ten artykuł zrozumiał, że robienie błędów jest czymś absolutnie naturalnym i użytecznym w życiu. Nieraz mówi się o tym, że Edison popełnił 1000 błędów zanim wynalazł żarówkę.

Ważne jest, aby nie popełniać jednego błędu dwa razy – nie chodzi przecież o to, by cały czas popełniać błędy, ale o to, by tych błędów się nie bać.

Z resztą zrób prosty test. Wybierz spośród swoich znajomych tych najbardziej szczęśliwych, bogatych, z największymi sukcesami na koncie. Spytaj ich jak oni podchodzą do popełniania błędów. Ogromna część z nich, albo i wszyscy, powiedzą Ci dokładnie to samo.

Osobiście (choć jeszcze nie w każdej dziedzinie życia, cały czas oduczam się tego, co dała mi szkoła) w wielu sytuacjach uwielbiam popełniać błędy, bo choć czasem wywołują we mnie chwile frustracji, to są potężnym motorem rozwoju. Wiem, że tylko osoba gotowa popełnić błąd, jest w stanie sięgać po to, co nowe. Rozwijać się, zmieniać, osiągać cele.

Ludzie bojący się popełniać błędy… cóż. Żyją smutnym życiem i zostają w tyle.

Jak to się mówi – lajf is brutal.