Dość często pytacie mnie, jak rozmawiać z szefem, aby był bardziej skłonny docenić Wasze wysiłki i nagrodzić je podwyżką.

Najczęstsze pytanie to oczywiście: „Michał, jak mogę zahipnotyzować mojego szefa, aby więcej mi płacił?„.

I tu pojawiają się schody, ponieważ nauka hipnotyzowania na nieświadomym poziomie (i przynajmniej częściowo wbrew woli)  to przynajmniej kilka miesięcy wytężonej pracy.

Poza tym to trochę odwracanie kota ogonem. Oczywiście byłoby super, gdybyśmy mogli każdego przekonać do swoich racji jak za pstryknięciem palca ale… są na to inne sposoby. Prostsze i często skuteczniejsze. 🙂

Poniższa lista wskazówek to sposoby, z którymi się spotkałem w biznesie oraz takie, które sam zaproponowałem znajomym i dały im szybkie rezultaty.

1. Odpowiedni czas.

Nie pytaj o podwyżkę, gdy Twój szef jest zdenerwowany, zły, smutny itp. Gdy ma jakiś problem, skupia się na jego rozwiązaniu (albo złoszczeniu się na niego…). Jeśli spytasz o podwyżkę w takim momencie, szef zinterpretuje to jako kolejny problem lub atak, dosłownie nóż w plecy.

Poczekaj na moment, w którym jest spokojny i przynajmniej w miarę pozytywnie podchodzi do pracowników. Najlepiej, gdy jest z czegoś zadowolony, dumny itp. Pozytywne emocje sprawiają, że nieświadomie chcemy się dzielić swoim szczęściem.

2. Bądź niezastąpiony.

Jeśli masz taką możliwość, wykonaj dla szefa 2-3 rzeczy / sprawy / obowiązki, których nikt w firmie nie lubi robić. Niech to będzie coś małego (przy czym się specjalnie nie zmęczysz), ale także coś, co Twój szef zauważy i doceni. Coś, dzięki czemu z ulgą pomyśli sobie: „Uff, na szczęście Kowalski to zrobił, jeden problem z głowy”.

Rafał, jeden z moich znajomych, rozwiązał na przykład problem bałaganu na biurkach w swojej firmie. Przeczytał gdzieś o metodzie 5s z KaiZen i zaproponował szefowi, że przeszkoli z niej współpracowników. Pokazał im wady aktualnego bałaganu i przytoczył zalety nowego systemu. Pokazał to najpierw na swoim biurku, potem dokładnie wytłumaczył.

Po ok. 2 tygodniach szef zaprosił go na rozmowę i powiedział, że biuro w końcu wygląda tak, jak powinno, a i handlowcy zaczęli umawiać więcej spotkań.

Zrób coś, dzięki czemu Twój szef będzie wiedział, że musi Cię mieć w swojej ekipie, bo rozwiązujesz mu problemy, których nikt inny nie rozwiąże. Nazywam to zbudowaniem sobie pozycji Anioła w firmie. 🙂

Pozycja Anioła daje Ci też kolejny bonus – wybijasz się z tłumu i stajesz się pracownikiem nadzwyczajnym, wyróżniającym się z „szarej masy”.

3. Reguła wzajemności.

Reguła wzajemności (Cialdini) mówi o tym, że gdy dostajemy jakiś prezent, automatycznie i nieświadomie chcemy się za niego odwdzięczyć. Pamiętaj, że tym prezentem może być komplement.

Bardziej niż o podlizywanie się, czy lizanie czterech liter chodzi tu o docenienie i zauważenie szefa.

Instynktownie, niesamowicie mocno chcemy być zauważeni, zrozumiani, zaakceptowani i szanowani / podziwiani. To kosmicznie mocny instynkt społeczny.

Zastanów się, z czym Twój szef identyfikuje się w firmie. Co jest dla niego ważne?

Pochwal jego działalność w tym zakresie (np.: „Kurczę, panie Marku, myślałem, że xxx zajmie nam więcej czasu, ale fajnie pan wymyślił, żeby yyy…”). Pamiętaj, aby było to szczere i konkretne, oparte na prawdziwych zdarzeniach, żeby nie wpaść w ramy „lizusa”.

4. Syty głodnego nie nakarmi.

Chyba jeszcze nie spotkałem się z osobą, która dostała podwyżkę „na biednego studenta”.

„Biedny student” to jedna z dwóch głównych strategii, jakich używałem na studiach. Działała na ok. 20% wykładowców (dość szybko nauczyłem się zauważać na których i w sumie ponad 90% egzaminów zdałem samą rozmową o d… Maryny).

Biedny student jest pokrzywdzony i jęczy. Jak mu źle, jaki jest biedny, jak by chciał, a nie może…

Z szefem jest najczęściej inaczej. Mówiąc bezpośrednio – jeśli mu pokażesz, że może Cię dymać, to to właśnie będzie robił.

Zastanów się więc, jakie sukcesy osiągnąłeś w firmie i co dla niej zrobiłeś. Przypomnij sobie wszystkie te sytuacje i wzbudź w sobie jak najsilniejsze poczucie zasługiwania na podwyżkę. Wzmocnij to pewnością siebie. Jeśli Ty się najpierw nie docenisz, Twój szef na pewno tego nie zrobi.

W hipnozie jedna z głównych zasad mówi – „Jeśli chcesz wprowadzić kogoś w określony stan emocjonalny, musisz najpierw sam w nim być”.

Możesz na przykład powiedzieć: „Panie Andrzeju, w ostatnich miesiącach zrobiłem projekt X oraz osiągnąłem Y. Dzięki temu nasza firma Z (np. rozszerzyła grupę klientów). Jestem pewien, że niewielka podwyżka, np. o 300 zł zmotywowałaby mnie do jeszcze lepszej pracy.”

5. Spytaj o warunki.

Mam znajomego, który na studiach miał średnią 5,7. Mimo, że na studiach „nie można” dostać oceny celującej, on ma ich pełen indeks. Na początku każdego semestru chodził do wykładowców i pytał, co musi zrobić, żeby dostać 6. I absolutnie nie przyjmował odpowiedzi, że takiej oceny nie mogą mu wpisać. Pytał jak zdarta płyta dalej: „Co muszę zrobić, żeby pokazać, że nie jestem zwykłym studentem i dostać 6 w indeksie?”.

Wykładowcy w końcu się poddawali i określali warunki. Dość trudne, ale nie dla ambitnej osoby. Bartek (mój znajomy) następnie po prostu wykonywał dodatkową pracę (często mniej ucząc się „standardowych” tematów) i z większości przedmiotów otrzymał ocenę celującą.

Gdy podsumował studia okazało się, że poświęcił na nie mniej czasu, niż znajomi, którzy osiągnęli dużo niższe wyniki.

Spytaj czasem szefa prostu z mostu (tu również poczekaj na dogodny moment): „Panie Marku, co muszę zrobić, żeby dostać X złotych podwyżki?”.

_____________

P.S. Zaznaczam, iż zdaję sobie sprawę, że żyjemy w Polsce i jaką mamy w naszym kraju kulturę pracy. To jednak nie przeszkadza wielu ludziom otrzymywać podwyżki. 🙂

P.S.2. Oczywiście zdarza się (choć wbrew pozorom nie tak często) trafić na „szefa-debila”, dusigrosza i ślepego egoistę, na którego moje rady nie zadziałają. Wtedy polecam po prostu szanować się i zmienić pracę… 🙂

Pozdrawiam i zapraszam do komentowania,
Michał